Droga Basi.

Basia, której imię zostało tutaj zmienione chciała pozostać anonimowa. Zgodziła się na opublikowanie fragmentów jej dziennika, które pozwoliłam sobie przytoczyć poniżej, w autoryzowanej przez Nią formie.

Basia zaimponowała mi wolą walki o siebie, walki, która wygrała, bo w pewnym momencie poczuła, że jest dla samej siebie bardzo, bardzo ważna.

Małgorzata Marcinkowska

 

Mam dosyć bycia DDA! Mam dość bycia DDA, ponieważ nie byłam nigdy dzieckiem, a nawet, jeśli byłam to tego nie pamiętam.

Byłam tylko o rok starsza od moich najbliższych koleżanek, ale już wtedy ich mamy mówiły o mnie Duża Basia.

Nie pamiętam, żebym była beztroska – byłam zatroskana. Nie pamiętam, żebym była opieszała, niezdyscyplinowana, zbyt ciekawa, odważna.

Byłam sumienna, zawsze na miejscu, akuratna, nieśmiała i taka… dobra. No i świetnie się uczyłam. Po prostu wzór.

I byłam jeszcze bardzo nieszczęśliwa, bardzo samotna i bardzo się bałam.

Że ojciec zabije mamę, że będzie mnie bił, że spowoduje wypadek jak pijany będzie jechał na motorze, że znowu się zmoczę w nocy, że sąsiadka nie przyjdzie i nie odwlecze się choć na chwilę awantura, że kiedyś coś sobie zrobię, bo tego nie wytrzymam, a przecież nie mogę skrzywdzić matki i zostawić jej samej. Że Pan Bóg mi nie wybaczy tego, że wrzuciłam do stawu małe kotki, które ojciec kazał mi utopić.

Że już zawsze będę sama, bo przecież nie zasługuję na to, żeby być przez kogoś wyróżnioną miłością.

Mijały lata, a moja chora dusza coraz bardziej wołała o pomoc.

Pamiętam jak pierwszy raz zwymiotowałam i jak potem robiłam to latami, żeby poczuć ulgę, żeby nie bolało, żeby wyrzucić złość i ból.

Jak bardzo nienawidziłam swojego ciała i siebie… Zamroziłam się.

Znalazłam kogoś w kim ulokowałam swoją ogromną miłość, całą miłość, której nie miałam komu dać. Teraz już miałam kogo kochać. Nie pytałam siebie, czy czuję się kochana?

Urodziłam dzieci – cudem zdrowe, bo moja choroba nadal trwała – one pochłonęły całą moją uwagę. Potrzebowałam dużo siły, a tej zaczynało brakować. Ciało już się poddawało, a ja nadal nie prosiłam o pomoc. Mąż udawał chyba że nie widzi, bo nie mógł nie widzieć, ale to nie jemu pierwszemu powiedziałam co się dzieje.

Wreszcie komuś zaufałam, a on – psycholog – zajął się mną.

Wylądowałam w szpitalu, zdiagnozowano to, co już było chore, wyleczono a ja podjęłam terapię.

Byłam oporną pacjentką ale mój psycholog był bardzo cierpliwy.

Kiedyś powiedziałam mu – to już zaczyna wyglądać nieprofesjonalnie. Czemu mnie Pan po prostu nie wyrzuci?!

Odpowiedział. A po co? Zawsze mogę to zrobić…

Marzyłam o dniu kiedy powiem o sobie – jestem zdrowa. Ile czasu musi minąć bez wymiotowania, żebym mogła powiedzieć o sobie „byłam bulimiczką”? Trzy miesiące? Rok? Dwa lata?

Dzisiaj już mogę powiedzieć – byłam bulimiczką. Od 6 lat nie myślę o jedzeniu poza momentami, kiedy jestem głodna.

Nie mogę jednak powiedzieć „byłam DDA”.Ja jestem DDA. Ojciec umarł i już się z nim rozliczyłam.

Ukoronowaniem tego był sen, który miałam już po jego śmierci.

Siedzimy na trawie – tylko on i ja na przeciwko siebie. On trzyma na kolanach miskę z jedzeniem. Bierzemy palcami po kawałeczku tego czegoś – raz on, raz ja i jemy w milczeniu patrząc sobie w oczy.

Sytuacja, która za jego życia nie mogłaby mieć miejsca zdarzyła się po jego śmierci.

Ten rozdział jest zamknięty, ale zostało coś, co bardzo trudno zmienić – nie ufam sobie.

Ilekroć w życiu nie poszłam za własną intuicją potem przekonywałam się, że lepiej byłoby słuchać siebie. Wielokrotnie zlekceważyłam sygnały, które „normalny człowiek” potraktowałby jako ostrzeżenie.

Ciągle muszę od nowa uczyć się ufać sobie.

Wiem, że bez przyjaciół nie poradziłabym sobie. Mąż nie był i nie jest dla mnie oparciem, ale od mojej przyjaciółki usłyszałam – cokolwiek zrobisz zawsze będę przy Tobie i ja jej wierzę.

Sama codziennie razem z modlitwą powtarzam – cokolwiek zrobię, cokolwiek zdecyduję nigdy nie zdradzę swojego serca.

Basia.

Copyright Psychosoma 2011. Design by xyro.net

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.